Już luty. I sesja już trwa. Nie wiem czemu nie czuję się taka zdenerwowana jak kiedyś (tydzień temu). Może w końcu będzie OK.
Zaliczyłam już wykłady z chemii (3,5) i podstaw mechaniki płynów (4,5). Dzisiaj mają przyjść wyniki z podstaw termodynamiki. Wiem już, że oblałam mechanikę 1 i pewnie dojdzie do niej analiza 2. Ale o dziwo się tym nie przejmuję, bo zaliczyłam w końcu ćwiczenia z fizyki 1 i mam zamiar zaliczyć także wykład.
Miło tak w końcu poczuć się szczęśliwą. Dawno nie czułam się tak usatysfakcjonowana jak kiedy dowiedziałam się, że mam 4,5 z fizy. Do trzech razy sztuka. I w końcu się udało.
Jeszcze mam zamiar, prócz fizyki, zaliczyć podstawy termodynamiki (wykład i ćwiczenia) i podstawy mechaniki płynów (ćwiczenia). Może jakimś cudem uda mi się zaliczyć wykład z analizy, ale nie będę bardzo zła jak się nie uda. Ważna jest cała reszta. W końcu wiem, że jeśli chodzi o analizę, to trzeba do niej podejść poważnie od początku semestru, a nie poddać się po pierwszym oblanym kole. Dam sobie radę w następnym semestrze. Muszę. Bo do trzech razy sztuka.
Poza tym czuję, że może uda mi się coś osiągnąć. Jeszcze nie wiem co, ale po moim złym samopoczuciu przez dłuższe "dotychczas" oznacza to, że nie jest źle.
Poza tym kocham mojego męża, mimo jego głupiego zachowania. I jest to dla mnie chyba najważniejsze na świecie.
Kolega przesłał mi dzisiaj ten link i jeśli ktoś czyta moje wypociny to chciałabym się nim podzielić:
Cała prawda o sesji
I jadłam dzisiaj budyń czekoladowy, więc jestem szczęśliwa :D
Ps. Miałam ochotę wstawić obrazek pocałunku więc umieszczam Kyoko i Ren
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz