Znowu dawno nie pisałam. Jednak chyba za dużo pracuję. Może powinnam znów dawać max 3 dni w tygodniu dyspozycyjności... Bo jednak ze studiów zaliczę tak łatwo jak łatwo zrezygnuję z dodatkowych dni pracy. A przez to, że idę dzisiaj do pracy na zamknięcie - znów nie chciało mi się iść na wykład z mechaniki 1. Szkoda tylko, że właśnie przez takie olewanie wykładów nie zaliczyłam jej już dwa razy...
Tak w ogóle to będę szła na pogrzeb cioci jutro. Przez jej śmierć zdałam sobie sprawę, że niewiele brakuje do większej ilości pogrzebów. I boję się. Jest tyle rzeczy, których nadal nie powiedziałam wielu osobom, wiele nie zamkniętych spraw. Boję się tego, że nie uda mi się zrobić wszystkiego, co potrzebuję i chcę zrobić. Szczególnie, że mam liczną rodzinę i większość z nich jest już starsza...
Reasumując: nigdy nie zwlekaj za długo z ważnymi sprawami.
I obrazek kotka na poprawę humoru :)
wtorek, 18 marca 2014
środa, 5 marca 2014
Lab lab
Dzisiaj jestem po pierwszych laborkach z fizyki. Mam na myśli - pierwszych nieorganizacyjnych. I chciałam powiedzieć, że mi się bardzo podobają. Może i nie będziemy się na nich uczyć jakiś poważnych rzeczy, ale jako wstęp do rozwoju na uczelni są wprost idealne.
Poza tym nie pisałam, bo praca. Jakoś wykorzystuję teraz czas, że jeszcze się na poważnie semestr nie rozpoczął i chodzę do niej jak często się da. I staram się nie włączać komputera, żeby się od niego uniezależnić.
Właśnie były u mnie świadkowe jehowy. Zdziwiły się chyba, jak im powiedziałam, że połowa mojej rodziny należy do ich "grupy", bo przecież słowa sekta nie użyję, bo nie są takową typową. Powiedziałam im, że nie mam teraz czasu, co jest zresztą prawdą, bo mam zamiar za chwile zrobić wykres na sprawko z fizyki. Zastanawiam się teraz tylko, czy wrócą jeszcze. Bo będzie śmiesznie jak im jeden z moich współlokatorów otworzy... Oj chciałabym to zobaczyć :P Ale jadę na weekend do domku, do rodziców, koty i wanny więc pewnie nie będzie mi dane.
I to właściwie na tyle. Jak już pisałam - czeka na mnie sprawko. I chciałabym jeszcze jednak odpocząć bo jutro znów praca i inne takie.
Magiczne drzewko, bo miałam ochotę na taki obrazek...
Poza tym nie pisałam, bo praca. Jakoś wykorzystuję teraz czas, że jeszcze się na poważnie semestr nie rozpoczął i chodzę do niej jak często się da. I staram się nie włączać komputera, żeby się od niego uniezależnić.
Właśnie były u mnie świadkowe jehowy. Zdziwiły się chyba, jak im powiedziałam, że połowa mojej rodziny należy do ich "grupy", bo przecież słowa sekta nie użyję, bo nie są takową typową. Powiedziałam im, że nie mam teraz czasu, co jest zresztą prawdą, bo mam zamiar za chwile zrobić wykres na sprawko z fizyki. Zastanawiam się teraz tylko, czy wrócą jeszcze. Bo będzie śmiesznie jak im jeden z moich współlokatorów otworzy... Oj chciałabym to zobaczyć :P Ale jadę na weekend do domku, do rodziców, koty i wanny więc pewnie nie będzie mi dane.
I to właściwie na tyle. Jak już pisałam - czeka na mnie sprawko. I chciałabym jeszcze jednak odpocząć bo jutro znów praca i inne takie.
Magiczne drzewko, bo miałam ochotę na taki obrazek...
sobota, 1 marca 2014
Kopernik i inne takie
Dawno nie pisałam, ale to wszystko przez nawał pracy. Jednak
latanie na zajęcia i do kejefsi jest troszeczkę czasochłonne. No i jeszcze
"Dracula". Ale o tym później. Najpierw - Wawa!
Pierwszego dnia naszej wycieczki do
stolicy poszliśmy z moim mężem do Muzeum Martyrologii? Było nawet ciekawie - a
przynajmniej część z bronią i samolotem :D Okazało się w ogóle, że kuzyn mojego
mężusia, u którego mamy nocować mieszka w centrum, więc będziemy mieć wszędzie
w miarę blisko. Wracając do tematu - po wycieczce do muzeum przeszliśmy się przez
miasto do naszej noclegowni. Ładne sobie - mieszkanie warte z półtora miliona
nazywam noclegownią :P Po powrocie graliśmy jeszcze w "Carcassonne",
świetna gierka. Ogólnie uzależniłam się od gier planszowych, co będzie dalej z
resztą widać...
Następnego dnia wybraliśmy się do Muzeum
Kopernik. Okazało się jednak, że jest taka kolejka, że prawdopodobnie nie uda
się nam kupić biletu, więc wróciliśmy do mieszkania, (które było ze 200 metrów
od muzeum!) i zabukowaliśmy bilety na dzień następny, a potem poszliśmy do
Łazienek. Nie byłam tam tak dawno, że zapomniałam o hasających tam na wolności
pawiach. Poza tym podeszła do mnie wiewiórka czerwona. Na odległość stopy!
Nigdy jeszcze nie stałam tak blisko wiewiórki, która z resztą obraziła się na nas,
bo nie daliśmy jej niczego do jedzenia, bo nie mieliśmy nic prócz mandarynek.
Potem pooglądaliśmy ambasady i takie tam budyneczki wracając na późny obiad.
Wieczorem skoczyliśmy jeszcze do Biblioteki Uniwersyteckiej (za rogiem!) na
spotkanie graczy i pograliśmy w "Puerto Rico".
W piątek o godzinie 10 wyszliśmy do Muzeum Nauki Kopernik. Spędziliśmy tam cały dzień! Wyszliśmy dopiero po
17, bo moje kochanie nie mogło już wytrzymać z głodu. Zabawa była fantastyczna!
Nie wiedziałam, że można się tak bawić w muzeum. I to nie tylko miejsce dla
dzieci. Zasady mechaniki, mechaniki płynów, termodynamiki... Tam było wszystko!
Nie będę opisywać, bo tego się opisać nie da. Trzeba zobaczyć. Według mnie
wyjście do muzeum techniki to MUS podczas pobytu w Wawie. I chyba nigdy nie
zmienię zdania. Potempo zjedzeniu kolacji graliśmy jeszcze w
"Osadników". I w "Na Grunwald", w co zresztą uczyliśmy się
jeszcze grać dzień wcześniej po powrocie z Biblioteki.
Następnego dnia wracaliśmy do domu. Po
drodze za pieniądze od mamy kupiliśmy od jednego kolesia z forum gier
planszowych „Draculę”, jako mój prezencik urodzinowy od niej. Potem już tylko
praca-dom, praca-dom przez dwa dni. Następnie zaczęło się – GRANIE. Prawie
codziennie od początku tygodnia gramy w „Draculę”. Szczególnie ciekawe jest to,
że przede wszystkim osobą za to odpowiedzialną jest nasza współlokatorka,
której ta gra baaaaaardzo przypadła do gustu. A że jest ona czasochłonna, i
jeszcze zajęcia miałam w międzyczasie, i pracę, to nie pisałam na blogu.
Tak, więc reasumując – wyjazd był świetny, szczególnie, że się z moim
kochanie nie kłóciliśmy. I Kopernik oczywiście! A teraz jestem zmęczona, bo
dwie godziny temu wróciłam z pracy, i jutro znów na 10 więc idę się obejrzeć
nowy odcinek „One Piece”, bo nie miałam czasu wcześniej, kąpać się i spać!
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)