środa, 4 grudnia 2013

Korki i ja

Dzisiaj, jak już wcześniej pisałam, przyszedł do mnie kolega, pouczyć mnie z fizyki. Oczywiście moje kochanie nie przyzna się do tego, ale wiem, że zżerała go zazdrość. Dlaczego? Dlatego, że ładnie się ubrałam i umalowałam. Po co? Żeby zżerała go zazdrość :P

Wiem, jestem okropna. Ale on mnie za to kocha, chyba... Nie?

Wracając do tematu - uczyłam się dzisiaj z fizyki, ponieważ mam jutro koło. Nie jest to tak, że nic nie umiem, bo że tempa nie jestem to wiem, ale fiza jakoś nie jest ze mną kompatybilna. Jak inaczej wytłumaczyć to, że robię fizykę 1.6 już trzeci raz...?

Tak więc przez bite 3 godziny męczyliśmy zadania z równi pochyłych, pochodnych i całek, co sprawiło, że poczułam się wysupłana całkowicie z energii... O energiach kinetycznych i potencjalnych też było... Nieważne, ważne jest to, że jak w końcu odprowadziłam kolegę na autobus i wróciłam do domu, zjadłam ryż z sosem pieczeniowym z torebki (nie miałam siły ani ochoty robić obiadu), zadzwoniła do mnie panna M. z wolontariatu i zapytała, czy nie przyszłabym pouczyć kogośtam z matematyki.

Bo tak w ogóle to jestem wolontariuszką i prowadzę korepetycje z matmy i angielskiego. Coś mnie naszło - jakaś dobroć nieopisana - i postanowiłam, że podzielę się swą wiedzą z innymi. Poza tym poprawia mi humor, jak uświadamiam sobie, że głupia nie jestem.

Gorzej gdy jest tak jak dziś. Zgodziłam się oczywiście przyjść na te korki (mam nadzieję, że jakaś karma mi się odwdzięczy i zaliczę w końcu fizykę). Nie wiedziałam, że mogę się jeszcze tak zmęczyć! Hałas niesamowity, ponieważ nikt nie pomyśli o tym, że korepetycje powinno się dawać w ciszy i spokoju, tylko wszyscy przychodzą do biura poplotkować... Zazwyczaj mi to nie przeszkadza tak bardzo, ale jak muszę (jak dzisiaj) zwracać uwagę im trzy razy, że sama siebie nie słyszę, to już jest źle... Poza tym ten poziom... Tłumaczyłam gimnazjalistce jak się potęguje i pierwiastkuje! Ja to miałam w podstawówce, w czwartej klasie! Polska edukacja spada na psy. A przykłady były na poziomie:




Dobiło mnie to tak bardzo, że już nie mam siły na nic. Dobrze, że jeszcze jest herbatka i internet...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz