wtorek, 17 grudnia 2013

Wtorek

Nie będę pisać co dzisiaj zrobiłam, bo nie zrobiłam nic. Prócz tego, że byłam w bibliotece. Tak to jest, jak się do 4 czyta książkę, bo "już prawie skończyłam..."


Nie będę pisać recenzji książek, szczególnie Pratchetta. To nie ma sensu.

Poza tym moje kochanie też w nocy nie spało. Wynalazł nam jakieś tanie przewozy kolejami regionalnymi i będziemy w styczniu jechać do źródełek termalnych. Taka romantyczna wyprawa. Pojechalibyśmy na narty, ale jeszcze nie wiem jak będzie sesja wyglądać, a w przerwie międzysemestralnej jedziemy do wawy.

W przyszłym roku będziemy podróżować jak nigdy. A wszystko to, bo mój mąż zajął się szukaniem promocji i konkursów. Może i dobrze, bo przynajmniej tyle nie marudzi. I jest od tego szczęśliwszy jak coś wygra. Nieważne co.

A ja chyba znów wpadam w depresję przedsesyjną. Mam nadzieję, że przejdzie mi szybko, bo trzeba w tym semestrze w końcu zdać!

No to idę zjeść obiad. Zupa z wczoraj została. :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz